środa, 1 października 2014

Od Darii

Nazywam się Daria Norick. I jestem nowociotą. A o to dzień z mojego życia w liceum. Lekcja matematyki. Karolina podrywa ducha. Forever alone. Zuzia podrywa ławkę. Forever alone. Patryk podrywa podręcznik. Forever alone. A ja podrywam 1 z kartkówki. Forever alone. Życie takie okrutne. Gdy ma już być koniec lekcji, uwaga, uwaga... Dzwoni dzwonek, że jest pożar! Nauczycielka mówi, byśmy nic ze sobą zabierali. Oczywiście się jej słuchamy i dlatego cała klasa zabiera z plecaków pieniądze i telefony. Książki i zeszyty niech se płoną, ale kasy i telefonu nie oddam! Cała szkoła wybiega na dwór. Nauczycielka Polskiego krzyczy, że mamy zachować spokój, ale po chwili leży na ziemi staranowana przez starszych uczniów. Po drodze na dwór, jeszcze około 157 uczniów doznaje poważnych kontuzji. Fajna jest ta szkoła. Naprawdę. Gdy jesteśmy wszyscy na dworze przed szkołą, przychodzi Pan dyrektor.
- Ten pożar nie był prawdziwy. To był test i wszyscy dostajecie z niego jedynkę! - Wrzeszczy i macha rękami jak jakieś dziecko neo.
Nie wiem czy dobrze zrobiłam zapisując się do tego liceum. Ale nawet zabawnie jest tutaj. Za mną stoi Patryk. Obok mnie stoi Karolina, a przede mną stoi Zuzia.
- Za około ile minut wracamy do klas? Nie chcę opuścić przerwy. - Pyta Karolina, ale niestety ja sama nie znam odpowiedzi na to pytanie, ale bardzo bym chciała poznać odpowiedź. Przerwy to najpiękniejsze, najzabawniejsze i najszczęśliwsze chwile po męczących lekcjach. No chyba, że na przerwie uczysz się do jakiejś kartkówki lub pracy klasowej. Na przeciwko mojej klasy jest klasa Bartka. Szukam w niej go i widzę Bartka na samym szarym końcu. Rozmawia z jakąś dziewczyną. Po około 20 minutach i 42 sekundach krzyków, pisków i walk wracamy spokojnie do klas, w których przed tym zmyślonym pożarem mieliśmy lekcje. Wkładamy książki do plecaków i wychodzimy na korytarz. Czekamy wszyscy przed klasą 27, bo teraz tam mamy lekcje. Niestety przez ten test cała szkoła nie miała przerwy przez co robi się chaos. Książki, zeszyty, ćwiczenia i piórniki wszędzie  latają. Pod pokojem nauczycielskim licealiści pięściami walą w drzwi. Nauczyciele pewnie zabarykadowali drzwi krzesłami i własnymi ciałami. Ta szkoła jest pokręcona! Ale nie przeszkadza mi to. Właśnie fajnie, że nie jest w niej nudno. Teraz mam lekcje historii, która jak wszystkie inne lekcje jest nudna i przymulająca. Oczy mi się zamykają. Z trudnością walczę, bym nie zasnęła. Chce mi się strasznie spać. Nauczyciele chcą, by ich uczniowie przez nich spali na lekcjach?! Chyba raczej na pewno tak. Co mam zrobić by nie zasnąć? Pomóżcie! Po historii przychodzi czas na w-f. Ale nie mamy w-fu tylko oglądamy mecz uczniowie kontra nauczyciele. Kibicujemy, śpiewamy i dopingujemy oczywiście uczniom.
- Cola, pepsi, cola pepsi nasi chłopcy są najlepsi! Pepsi, cola, pepsi cola nasi chłopcy strzelą gola! Jeszcze jeden, jeszcze dwa, jeszcze tyle ile się da! - Cała szkoła krzyczy te okrzyki. Powoli zaczyna mnie to baardzoo wkurzać.
Wspominałam też, że ten mecz jest na dworze? I na dworze jest 12 stopni, a ja nie mam kurtki i w ogóle nie jestem ciepło ubrana. A potem co się dziwić, że ja jestem chora. To wina nauczycieli, że gdy jest tak zimno, my musimy siedzieć 2 godziny na dworze i kibicować uczniom, którzy i tak przegrywają w meczu?!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz